Prosta wodząca na pokuszenie :)

Wtorek, 2 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Kategoria Road
  
   Niedziela, przerwa, bo wizyta Magdy. Poniedziałek, przerwa, bo za późny powrót z pracy. Wtorek, nie ma wymówki.Pierwsza myśl, CykloOpole.
Druga, może jednak nasze górki.
Trzecia, podpuszczalska, a może jutro :)
"O, pączuuusia kupiłeś" - wygrzebuję z torby. Trzecia myśl odpada :)

    Ten tydzień rozpieszcza mnie treningowo. Zaplanowane wyłącznie lekkie przejażdżki. W planach niedzielny Audax. Taka tam sobie niezobowiązująca, lokalna, kolarska imprezka. Raptem 5 razy pętelka, po 22 km każda :) Ale ciśnienia nie ma, bo i klasyfikacji brak. I dobrze, mogę bez obciachu przyjechać ostatnia lub zmniejszyć liczbę okrążeń :) Jest za to szansa na stówkę więc siły trzeba oszczędzać.

    "Jedziemy przez dwa przejścia graniczne, Zlate Hory, powrót przez Głuchołazy" - zapada decyzja. Lubię tę trasę ale wietrzę ukryty trenerski spryt - wybór nieprzypadkowy - możliwie najbardziej płasko, aby nie podkusiło mnie podskakiwać na górkach :)

    I oczywiście jazda w tlenie. Spokojnie więc mam czas porozglądać się na boki :) Wszędzie grupki kolonistów. Chyba jesteśmy dla nich lokalną atrakcją :) Patrzcie i zarażajcie się bo czym skorupka za młodu....!

    Zlate Hory. "Tak jeździmy tylko i jeździmy, może byśmy się piwka napili?" - uuuu, trenerska propozycja dezorientuje mnie z lekka. Proponuje czy żartuje? Po dwudziestu raptem kilometrach, płaskich jak stół, bez wysiłku, piiiwooo? Daję głowę, że to żart. Nie uwierzę dopóki nie zobaczę :) Cyk pstryk, wypinka z pedałów. Właśnie tracę głowę :)

    Posiedziane, pogadane, ruszamy. Jadę pierwsza, pewna siebie, zrelaksowana i nagle "Stooop!" - trenerski głos przedziera się pod wiatr. Zatrzymuję się przerażona. Coś się stało! Szybki odwrót, jeszcze szybsza ocena sytuacji. Brak oznak zagrożenia i tragedii. "Gdzie jedziesz?" - kto pyta nie błądzi ale trenerska ciekawość podpowiada mi, że wybrałam zły kierunek, chyba :) "No tam" - przed siebie czyli. "Tu skręcamy w prawo, tyle razy już tędy jechałaś przecież" Trzy czwarte sezonu za nami a ja dalej się gubię. Takie skutki wożenia się na trenerskim kole :)

    Kierunek odnaleziony, orientacja w terenie opanowana, naprzód. Zapadka w głowie otwiera folderek z mapką najbliższych kilometrów. Ostatni zjazd, przejazd kolejowy iii płaska prosta! Kusi, korci, nakręca korby :) "Jadę na rekord" - komunikuję, poprawiam się na siodełku i przyjmuję pozycję sprintera :) Mój ulubiony trenerski uśmiech i gest sięgania po aparat zwiastuje powiększenie naszego domowego archiwum filmowego :)

    Ostatni zakręt i prostaaaaa........ Zawsze mnie kusi i zawsze wygrywa :) Rekordu nie pobijam ale niezmiennie uwielbiam ten odcinek :)

    Powrót bez fajerwerków. "Chyba jedziemy z wiatrem bo jakoś lekko" - bystrość jest moją cechą nadrzędną, gdyby ktoś pytał :) - bo oto znowu wiozę się na kole :)


Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa epatr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]